czwartek, 13 kwietnia 2017

O tym, jak nie kupować przez internet

Przez gęste, leniwe powietrze czwartkowego popołudnia przedarł się mój soczysty okrzyk („KURRRRWA!”), nie jeden raz, ani nawet nie dwa, nadając jednemu z maltańskich osiedli trochę wschodnio-europejski klimat. Przyznam, że to było moje pierwsze tak mocne poirytowanie Maltą. Padały różne określenia tego kraju, począwszy od ukształtowania terenu ( „ja pierdole, co za jebana dziura”), pokusiłam się również o skomentowanie roli Malty w Unii Europejskiej, jednocześnie opisując ludzi, którzy tu mieszkają („to jest kurwa unia?? Dziura w skale z zacofanymi żydami”), jednak poczułam, że opinia na temat mieszkańców musi zostać rozwinięta przez powołanie się na sytuację ekonomiczną jednostki („centa przy dupie nie uchowasz, bo spocone hieny tylko kurwa czekają, aż coś ci upadnie”), kończąc na informacji o pogodzie („mózgi im słońce wypaliło czy jaki chuj”).
Wszystko zaczęło się od tego, że, jak pewnie większość już wie, kobiety są wymagające.