wtorek, 21 marca 2017

Minusy życia na Malcie

Miałam wprowadzić merytorykę do mojego bloga i opowiedzieć coś o zakładaniu swojej działalności na Malcie, ale tak się składa, że dzisiaj pykło 8 miesięcy jak tutaj mieszkamy. Biorąc pod uwagę moje wszystkie wyjazdy za granicę w celu życia na zawsze, z których najdłuższy trwał jakieś 3 miesiące - pobijam rekordy (ohoho, WSZYSTKIE wyjazdy ZA GRANICĘ, brzmi conajmniej jakbym zwiedziła 60% świata, zahaczając o kraje dotknięte ubóstwem i zagładą, gdzie nauczyłam się czym jest życie i ciężka praca, by móc potem za ciężko zarobione pieniądze przenieść się do kraju innej waluty i zaczerpnąć życia o takim levelu, gdzie problemem wagi ciężkiej jest wybranie miejsca, w którym półnadzy mężczyźni kopaliby dla mnie basen, ale nie, byłam tylko w Niemczech). 

środa, 8 marca 2017

Nowa, lepsza Malta



W związku z tym, że po raz pierwszy dostaję komentarze, których autorem nie jest ani moja najbliższa rodzina, ani Andrzej, chciałabym publicznie usprawiedliwić się, dlaczego tak rzadko piszę. Otóż ostatnio taka piękna, soczysta wena dopada mnie tylko po dwóch piwach – co jakoś dałoby się jeszcze znieść. Czasami mogę się poświęcić i wypić dwa piwa przed kompem. Ale niestety też z czasem ciężko, mimo, że od 2,5 miesięcy jestem bezrobotna.
  • coo? Rzuciłaś taką dobrą pracę?? Boże co teraz będzie. A jak nic nie znajdziesz?? A jak Andrzej straci pracę?? Może znajdziesz coś podobnego. Albo lepszego? - oczywisty komentarz mojej mamy.
Za każdym razem gdy wdrażam ją w szokujące szczegóły mojego życia, jej reakcja zawsze zaczyna się od niedowierzania, łagodnie przechodząc w mroczne wizje przyszłości z brutalnym zakończeniem, koncząc wypowiedź naiwną nadzieją. Że, na przykład, jednak obudzi we mnie człowieka biznesu, którego nieoderwalnymi niczym trójząb od Posejdona atrybutami są biurko i komputer. Nie lubię jej okłamywać, ale z reguły to robię, by zmniejszyć choć trochę tragizm fazy drugiej jej wypowiedzi.
  • Nie, mama, raczej nie. W sumie, to mam inny pomysł.